1. Second Hand Man
2. Just For Love
3. There's A Sign
4. The Wistful Song
5. Me And My Little Mademoiselle
6. Scenery
7. White Lady
8. A Lesson In Love
9. Nocturnal Graffiti
10. The Night Has Come
11. The Claw
12. Curtain Song
Spoglądając na okładkę płyty A.J. Kaufmanna na pewno ciężko jest bliżej sprecyzować czego możemy spodziewać się w środku wydawnictwa. Podobnie też ciężko jest dowiedzieć się czegoś więcej o samym jej twórcy. Mnie udało się doczytać w bogatych zasobach Internetu, że Kaufmann jest poetą anglojęzycznym, autorem tomików wierszy „Siva in Rags”, „Broke Nuptial Minds” i „Love Lions of Paris”, jest znany dużo bardziej poza granicami naszego kraju niż u nas i że mieszka w Poznaniu (pozdrawiam Pyrkowego Rodaka). W tej chwili pracuje już nad swoim drugim krążkiem, ja natomiast skupię się na jego debiutanckim wydawnictwie.
„Second Hand Man” to płyta która mnie osobiście rozłożyła na łopatki. I to w zasadzie podwójnie. Pierwszy raz gdy odsłuchałem ją w całości i było to bardzo pozytywne wrażenie, natomiast po raz drugi, gdy zabrałem się za pisanie tej recenzji. Bo tak naprawdę to zrecenzowanie czegoś tak pozytywnie nakręconego graniczy wręcz z cudem. Płytka jest świetna i od razu wpada w ucho. A zasadzie w oba. I co najciekawsze pozostaje w nich na dłużej. Ja po pierwszym przesłuchaniu nuciłem już prawię połowę albumu razem z Kaufmannem. Nie podejmę się za boga próby sprecyzowania gatunku jaki stworzył A.J. Na tym krążku. Utwory są tak zróżnicowane i przemieszane, że tak naprawdę słuchając jednego nie wiemy co usłyszymy za chwilę. I chyba w tym szaleństwie jest metoda. Ja odnalazłem na niej trochę bluesa, reggae, rocka, rock'n'rolla, folku i odrobinę country a nawet lekko szantowe brzmienia jak i też psychodelie. A wszystko podane z wodewilową wręcz lekkością i swobodą. Kurcze, fajnie się tego słucha. „Second Hand Man” niesie ogromną dawkę optymizmu i pozytywnej energii. Do tego jest świetnie zagrany. A.J. Kaufmanna grającego na tym krążku na gitarach wspomógł Andrzej Mikołajczak swoją grą na klawiszach i syntezatorze basowym. A jeżeli chodzi o śpiew to wspomogła go wokalnie Anka Hołowiecka. Muzycznie – płyta bez szaleństw, bez zbędnych dźwiękowych ozdobników (chyba że wymienię świetnie wplecione Hammondy) momentami wręcz akustyczna. A mimo to soczysta i przestrzenna. I godna polecenia
Nasza strona wykorzystuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Są one przechowywane w przeglądarce internetowej Czytelnika i są pomocne m.in. do tworzenia statystyk oglądalności strony. Nie zawierają one żadnych danych osobowych ani w żaden sposób nie zmieniają konfiguracji urządzeń, na których zostaną zainstalowane. Nowe regulacje prawne obowiązujące od 23 marca 2013 r. zobowiązują nas do poinformowania Czytelników o tym w wyraźniejszy niż dotąd sposób.
Czytelnik może spowodować, że jego przeglądarka internetowa nie będzie przechowywała cookies, wystarczy zmienić jej ustawienia.