Rodzima scena muzyczna robi się coraz bardziej urozmaicona, tłoczna, a co za tym idzie rozszczepiona na różne gatunki muzyczne. Mimo dużej ilości wszelkiej maści zespołów co rusz powstają nowe. Te nierzadko proponują interesujące pomysły – bywają one atrakcyjne, a tym samym warte bliższego poznania. Jedną z takich grup jest Dollz (wcześniej Dolls Insane), która w ubiegłym roku wydała EPkę zatytułowaną „Taa…”
Wydawnictwo przez wzgląd na swoją specyfikę nie jest zbytnio rozbudowane, choć różnorodności nań nie brakuje. Zespół przewodzony przez charyzmatyczną wokalistkę Paulinę Kut, obraca się w stylistyce szeroko pojętego rocka w lżejszym chilloutowym wydaniu. W ich muzyce można się doszukać pewnych podobieństw do takich grup jak choćby Hey, Sorry Boys, Firebirds, a sama wokalistka nierzadko brzmi podobnie do Małgorzaty Ostrowskiej (z dawnym czasów). Można to poczuć w bardziej energicznych fragmentach, gdzie Paulina pozwala sobie na znamienną manierę wokalną, specyficzną akcentację o zadziornym charakterze.
Całość inicjuje najbardziej nośny na płycie utwór „Tory”, do którego w Las Vegas nakręcono profesjonalny teledysk z gościnnym udziałem Adama Darskiego. Kompozycja posiada fajny przestrzenny klimat oraz wpadający w ucho melodyjny refren. „Czy Ktokolwiek?” pokazuje nieco inne wcielenie Dollz – w tym utworze panuje gęstsza, bardziej klubowa atmosfera, a Paulina w dużej mierze pozwala sobie na „szeptane” frazy, które podczas refrenów, ustępują znacznie ożywionym partiom wokalnym. Znowu przy okazji kolejnego numeru zespół przywołuje na myśl dorobek duetu Lipnicka/Porter, a to pewnie za sprawą gitarowego akompaniamentu (szczególnie na wstępie). Z kolei kompozycja tytułowa wprowadza bardziej klasyczny klimat, w odniesieniu do rodzimej sceny rockowej. W tym momencie jeszcze mocniej czuć ducha Małgorzaty Ostrowskiej. Wieńczący całość „Bile Bur Gorne” to raz jeszcze wędrówka w inne rejony – utwór jest najbardziej udziwniony, trudniejszy w odbiorze. Na uwagę zasługują w tym przypadku wokalne ornamentacje Pauliny, której głos w pewnym momentach brzmi niczym saksofon.
„Taa…” mimo stylistycznego rozrzutu z pewnością znajdzie szerokie grono odbiorów, nawet, a może szczególnie, wśród osób mniej sympatyzujących ze sceną rockową. Dollz przykuwa uwagę, w pewnym sensie intryguje, ciekawi. To rzecz raczej nietuzinkowa, subtelna i naszprycowana zmiennością nastrojów, bogata atmosferycznie. Wydawnictwo stanowi doskonałą zapowiedź pełnego albumu, który mam nadzieję, w najbliższym czasie ujrzy światło dzienne.
7/10
Marcin Magiera
Napisane przez RA1
dnia styczeń 23 2015
3424 czytań ·
Nasza strona wykorzystuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Są one przechowywane w przeglądarce internetowej Czytelnika i są pomocne m.in. do tworzenia statystyk oglądalności strony. Nie zawierają one żadnych danych osobowych ani w żaden sposób nie zmieniają konfiguracji urządzeń, na których zostaną zainstalowane. Nowe regulacje prawne obowiązujące od 23 marca 2013 r. zobowiązują nas do poinformowania Czytelników o tym w wyraźniejszy niż dotąd sposób.
Czytelnik może spowodować, że jego przeglądarka internetowa nie będzie przechowywała cookies, wystarczy zmienić jej ustawienia.